Morawskie winnice

Wino od tysiącleci było z człowiekiem, winne grona rodziły smaki, aromaty i tą odrobinę czynnika baśniowego, dzięki któremu jest w nim coś więcej niż w innych rozweselaczach. Już sam proces produkcji wina wymaga cierpliwości, czasu i miłości. Miłości do natury ale także do samej drogi, którą ogromne wina muszą przejść by móc być zabutelkowanymi. Wino zawsze jest partnerem dobrego, a nawet wykwintnego jedzenia, nieustannie jest również towarzyszem spotkań w przyjacielskim gronie, spotkań pełnych ciekawych opowieści, spotkań będących nierzadko spełnianiem marzeń. Właśnie dzisiaj chcę Wam opowiedzieć więcej o winie z Moraw Południowych. Z regionu, który z procesu tworzenia wyśmienitych, medalowych win stworzył prawdziwą sztukę. I mimo że mamy piękny, winny krajobraz tuż pod nosem – na zboczach gór wokół Brna, morawskie wina są jeszcze stosunkowo mało znane. To błąd. Spróbujmy to zmienić.

 

LISTOPADOWY CZAS OTWARTYCH PIWNIC

Morawy są bardzo blisko Austrii i Słowacji. To tam jeszcze niedawno krzyżowały się ważne szlaki handlowe. Przez wiele dziesięcio, a nawet set-leci ten region stawał sie domem dla importowanych szczepów i kiści gronowych. Dziś winiarze od wielu lat pracujący nad różnorodnością i lokalnością morawskich winnych smaków są dumni z tego, jak udało im się stworzyć lokalne marki wina, które nie od wczoraj zdobywają srebrne i złote medale w konkursach branżowych na całym świecie.

W pierwszym tygodniu listopada w kilku winiarskich gminach moraw ma miejsce wydarzenie, którego będąc pasjonatem wina przegapić nie wolno. Oto w regionie Moraw Południowych Modré Hory (Niebieskie Góry) w Velkopavlovickym winiarskim podregionie swoje bramy otwierają winne piwnice (po czesku , tzn morawsku “sklepy”) z których dobra możemy korzystać do woli. To właśnie wtedy w winnicach do butelek trafia młode wino, najświeższe, co ma swoje wady i zalety. A listopadowa, wyjątkowo delikatna i łaskawa w większości czasu aura pozwoliła nam szczególnie mocno docenić smak tutejszych efektów pracy pasjonatów wina.

W festiwalu bierze udział aż 34 otwartych piwniczek winnych w 5 zaangażowanych winiarskich miejscowościach regionu VOC. Całe dwa dni niemal każdy z winiarzy oferuje te etykiety, z których jest najbardziej dumny, a także część nich prezentuje program kulturalny oraz gastronomię mocno związaną z regionem.

Jest to także okres, gdy do piwnic i na stoły wjeżdża młode wino, owoc całorocznej pracy. To właśnie wtedy w całej Europie, tej które kocha wina oraz winiarską kulturę, nadchodzi czas różnych wydarzeń, które gromadzą wokół siebie miłośników owego trunku.

Velké Pavlovice, Němčičky, Bořetice, Kobylí oraz Vrbice to gminy które ugościły nas dobrym sercem i życzliwością oraz przede wszystkim winami, które certyfikowane są oznaczeniem VOC. Winiarze dwoją się i troją by trzymać równy poziom flagowych etykiet: Frankovka (Blaufränkisch), St. Lauren oraz Modry Portugal. Każda butelka trafia na rynek po osiemnastomiesięcznym okresie starzenia. Winnice szczególnie warte zainteresowania spośród tych, które mieliśmy okazję i przyjemność odwiedzić to przede wszystkim:

  • winnica J.Stávek w gminie Němčičky,
  • winnica Horák oraz winnica Sedláček w miejscowości Vrbice,
  • winnice Zálešák również w miejscowości Vrbice
  • winnica Jedlička w gminie Bořetice,
  • z kolei miejscowość Velké Pavlovice skrywa całkiem ciekawą winnicę Turek a Šiška

Němčičky to także wyjątkowa w swym koncepcie winnice Air Wine, w której, jak chyba w żadnej innej polatacie na symulatorze Boeinga 737 ! Sami zobaczcie

 

WYBRANE WINNICE

W podróżach często szukam doznań ale i ludzi. Szczególnie mocno zainteresował mnie zatem człowiek, J. Susky z winnicy Jedlička, który godzinami potrafi ciekawie i fascynująco opowiadać zarówno o historii regionu jak i o historii winnych szczepów. Używa do tego języka pół-polskiego, pół-morawskiego, pół-międzynarodowego, jakimkolwiek by on był. W tak zwanym międzyczasie pobiera próbki wina wprost z beczek i nalewa swoim gościom do kieliszków, dzięki czemu jego opowieść zyskuje jeszcze większą przestrzeń nie tylko uruchamiając wyobraźnię lecz także łącząc z nią doznania smakowe. A są one – możecie mi wierzyć – najlepsze z możliwych i zapadają w pamięć na długo. Bardzo polecam wizytę w tym miejscu. Zobaczcie jak wygląda winnica:

 

Podobnie ma się sprawa z winnicą J. Stávka, który inwestuje sporo w nowe technologie i pracę komunikacyjną w wielu przestrzeniach by pokazywać światu wino, z którego jest dumny i ma do tego zdecydowane podstawy. Stávek produkuje wina, które zdobywają nagrody, w większości wytrawne, jasne i ciemne, a historia jego rodziny zajmującej sie winiarstwem sięga wstecz kilku pokoleń. Najmłodszy – Jan – idzie z duchem czasu, czyni eksperymenty by wino smakowało jeszcze lepiej zachowując jednocześnie wszystkie klasyczne receptury i wskazania na których bazuje zawartość produkowanych przez niego butelek.

 

Właściciel winnicy Horák postawił na nowoczesność. Leoš Horák wraz ze swoim synem Lukášem traktują swoją winną misję poważnie a do biznesu winnego podchodzą z właściwą sobie estymą.

Beczki w jego piwniczkach ułożone są równo a całość sprawia wrażenie nie morawskiej, czy czeskiej, ale niemieckiej precyzji. Dokładnie wie, co chce osiągnąć i co roku udaje mu się sprawić, że firmowane jego marką wina osiągają bardzo dobrej jakość co potwierdzają oceny zarówno u smakoszy jak i na konkursach w wielu zakątkach kraju i świata. Wina tego producenta najłatwiej znajdziecie w wielu obecnych na Morawach sklepach typu Makro a także w Vinotekach.

 

Niedaleko przy niezwykle klimatycznej ulicy znajdziecie niezwykle klimatyczną winnicę o nazwie Kamil Prokeš. Produkuje ona zestaw win musujących, które zdobyły wszystkie możliwe nagrody zarówno w Czechach jak i na europejskich konkursach. Jednak właściciel zaskakuje coraz bardziej, gdy zechcecie spróbować specjalności tej winnicy na miejscu. Swoje wina otwiera szablą. Tak włąśnie – jednym zdecydowanym ruchem oddziela korek charakterystyczny dla tego co w Polsce nazywamy szampanem od reszty butelki nie roniąc niemal ani kropli ! Warto zobaczyć to na włąsne oczy a przy okazji spróbować całej gamy wyśmienitych win oraz oliw produkowanych na miejscu.

 

Pomiędzy opisanymi powyżej winnicami znajdziecie małe, niepozorne piwniczki, które jako żywo przypominają hobbitowe chatki. To miejsca, w których miejscowi tworzyli i przechowywali swoje wina, a niektóre służą temu do dzisiaj. Ciekawym elementem jest fakt, że spokojnie możemy poruszac się zarówno we wnętrzach piwniczek, jesli któraś będzie akurat otwarta jak i spacerowac po porośniętych roślinnością i mchem dachach. Bardzo przyjemne i klimatyczne miejsce. Sami zobaczcie

 

SAMOZWAŃCZA HUMORYSTYCZNA REPUBLIKA KROWIA GÓRA

Boretice to bez wątpliwości dość ciekawa gmina, to w tych okolicach powstała humorystyczna Republika Kraví Hora (Krowia Góra), dzięki której dane nam było doświadczyć najlepszego z przykładów poczucia humoru tak typowego przecież dla narodu czeskiego (i Morawskiego oczywiście).

Republika Kraví hora to coś w rodzaju państwa w skali mikro, założonego w gminie Bořetice w 2000 roku. To całkiem (nie)poważna sprawa, bo państwo ma swojego prezydenta, premiera, ministrów kultury i finansów. A jest czym zarządzać, bo republika wydaje swoją walutę – jest nią KraviChorec. Próbowałem zapłacić nią w Biedrze po powrocie do Polski, ale nie udał mi się ten plan 🙂 Jednak przy okazji wizyty w Krowiej Górze okazało się, że spełnia się moje kolejne marzenie. Stałem się właścicielem paszportu innego niż Polska kraju, albowiem podczas spotkania i nawiązania stosunków dyplomatycznych z władzami Krowiej Góry, zostałem obdarowany najprawdziwszym paszportem tejże. Podejrzewam, że mogę należeć do nielicznej elity, która taki dokument posiada.

Trzymając w ręku rzeczony paszport, popijając kolejny tego dnia kieliszek wina pomyślałem, że tak właśnie trzeba żyć. A to nie był koniec dnia. Czekała nas bowiem jeszcze rzecz nie lada – wizyta u pilota, który jest miłośnikiem wina do tego stopnia, że w swoim domu, połączonym z piwniczką winną zainstalował kompletny symulator kabiny samolotu. Całość nazywa się AirWine i zaprawdę powiadam Wam, trudno o bardziej celna nazwę. Wraz z blogerami, z którymi wspólnie smakowaliśmy morawskich win kilkukrotnie przeżyliśmy katastrofę lotniczą, ale udało nam się także z sukcesami wystartować a następnie wylądować. Co prawda startował ktoś inny niż lądował, ale to przecież nie ma znaczenia – ważne żeby pasażerowie nie odczuli różnicy.

 

CZY WARTO?

Zaprawdę powiadam Wam, trzeba się pojawić przy okazji podobnych festiwali w gminach winnych Moraw Południowych, albowiem pozytywność, życzliwość i normalność, której tak brakuje wśród polskich januszy biznesu, są tylko jednymi z wielu, bardzo wielu powodów by to uczynić. Bazą i podstawą jest oczywiście wino, które poza wszystkim co można o nim powiedzieć, jest po prostu bardzo dobrej jakości a wprost u producenta ceny – jak wiadomo – są najkorzystniejsze. Dodatkowo nie musimy się martwić o ładowność bagażu, bo do Moraw można wybrać się autem z Polski i zapakować bagażnik taką ilością zacnych winnych wyrobów, na jaką tylko będziemy mieli ochotę.

 

W ramach ciekawostki dodam, że w okresach wiosenno-letnich zarówno w winnicach jak również w piwniczkach można upolować rewelacyjne zdjęcia o co najmniej pocztówkowej urodzie. Wyobraźcie sobie pełne winnych gron łagodnie wznoszące się i opadające wzgórza, oświetlone pastelowymi promieniami popołudniowego słońca i cieniami kładącymi sie na nich… Coś pięknego. Smakując lokalne wina nie zapomnijcie zatem o tych pięknych, inspirujących widokach i ich uwiecznieniu.

KATEGORIE: PodróżeCzechyEuropaPaństwasmaki świata
TAGI: winnicewino