Kolonia kątem oka

Krótki wypad do niemieckiej Kolonii okazał się bardzo przyjemnie spędzonym czasem a także okazją do zapoznania się ze specyfiką tamtejszej kultury oraz smakami tamtejszej kuchni. Zatem zapraszam na krótki, lecz treściwy przegląd tego, co przez te kilka dni udało się zaobserwować w Köln

Najpierw lotnisko. Wrażenie robi w szczególności porządek i bardzo czyste toalety. Po pobycie w Pyrzowicach i obserwowaniu tego, co prezentują lokalne sanitariaty, kontrast jest ogromny. Trzeba przyznać, że samo lotnisko nie fascynuje przepychem czy bogactwem, styl toalety wskazuje raczej na początek lat 90, ale czystość na najwyższym poziomie. Zupełnie odwrotnie było na lotnisku w podkatowickich Pyrzowicach. Wszystko co nie zależało od ludzi, czyli wyposażenie – nowe, ale w toalecie myśleć można jedynie o tym, żeby na chwilę przestać oddychać, jak najszybciej wyjść i zapomnieć. Jak zwykle w polskim syfie człowiek okazał się najsłabszym ogniwem.

Tuż po rozpoczęciu naszego tour the Kolonia pierwsze co rzuciło się w oczy to przyjemna dla oka architektura. Już sam brak polskiego bokowiska zupełnie zmienia obraz miasta. Systematyczność i ujednolicony styl budynków tworzy wrażenie spójności i jakiegoś takiego architektonicznego spokoju. Może się nawet wydawać, że ktoś projektując budynki najpierw pomyślał, a potem zaprojektował. Niby proste, a jednak w takiej Warszawie nie do zrozumienia. W Kolonii naprawdę czuć pod tym względem smak i pewien rodzaj „oddechu”.

CHRONIĆ I SŁUŻYĆ

Jak to w dużych europejskich miastach, tak i tutaj należy się spodziewać stróżów prawa, dzięki którym mamy czuć się bezpiecznie. Z jednej strony miło, że własne regionu dokładają starań by turyści, ale także zwykli mieszkańcy czuli się po prostu bezpiecznie, z drugiej strony ostentacyjnie porozmieszczane pojazdy policji przywodzą na myśl czasy, których nikt nie chciałby powtarzać. Jednak bez dwóch zdań – po kilku dniach spędzonych na Kolonijnej ziemii – stwierdzam, że w moim odczuciu jest tam po prostu bezpiecznie, ludzie są przyjaźni i uśmiechnięci a obecność stróżów prawa nie przeszkadza w celebrowaniu codzienności

Coraz więcej europejskich miast (pirowery koloniasałem o tym w relacji z Wiednia) chce zachęcać swoich mieszkańców do korzystania z jak najbardziej zdrowych form spędzania czasu i kultywowania zdrowego trybu życia. Nie inaczej jest w kolonii. Ogromna ilość ludzi porusza się na rowerach, dla rowerzystów przygotowane wiele udogodnień, takich chociażby jak obszerne rowerowe parkingi. System rowerów miejskich również funkcjonuje i sprawdza się znakomicie. Dla turystów jest to niezwykle praktyczna i bardzo tania opcja zwiedzenia miasta i poruszania się pomiędzy kluczowymi atrakcjami. W Polsce moda na aktywność fizyczną i zdrowie również się pojawia i ma coraz więcej zwolenników, ale jeszcze potrwa dłuższą chwilę, zanim będzie tak bardzo rozwinięta, jak ma to miejsce w cywilizowanych i bogatych rejonach swiata.

Katedra świętego Piotra robi spore wrażenie – jednak nie podróżuję by zwiedzać kościoły J wartym odnotowania jest jednak fakt, że na wieżach katedry wisi dwanaście dzwonów, w tym cztery gotyckie z XIV i XV stulecia oraz największy bijący dzwon w Europie – Dzwon Świętego Piotra. Wyobrażacie sobie, co musi się dziać w okolicach katedry, gdy te dzwony rozpoczynają swoją dźwiękowa aktywność? Dzwon świętego Piotra, jakże zabawnie nazywany Grubym Piotrkiem, jest jednym z największych i najcięższych bijących dzwonów na swiecie. I chociażby z tego powodu warto było o nim wspomnieć.

 

SMAKI KOLONII

To co ważne w podróżach to smaki kraju, miasta czy regionu, do którego się wybieram. Przez zmysł smaku, powonienia i odczuwanie z tego powodu przyjemności można dowiedzieć się bowiem więcej o jego mieszkańcach i kulturze niż z każdej rozprawy naukowej na ten temat. Cóż zatem można powiedzieć o smaku Kolonii? Króluje tu oczywiście kuchnia niemiecka, która jest generalnie dość mocno niedoceniana w świecie. Oczywiście jest tłusta i zdecydowanie nie-fit, jednak nie przeszkadza jej to w żadnej mierze być bardzo smaczną. Wystarczy, że spojrzycie na zdjęcia. Właściwie po zapoznaniu się z nimi nie trzeba nic więcej dodawać, może prócz tego, że nie należy się obawiać o kalorie, albowiem trzeba wam wiedzieć, że jeśli towarzyszka podróży zajada się mięsiwem widocznym na zdjęciach i twierdzi, że jest znakomite to znaczy, że jakość składników i przygotowania nie pozostawia pola na najmniejsze wątpliwości.

 

ODROBINA SZTUKI

Jedzenie to sztuka, jednak warto pochylić się także nad sztuką w klasycznym tego słowa znaczeniu. W mojej opinii jednym z bardziej interesujących wydaje siei Muzeum Ludwik, które oferuje całkiem zacną porcję sztuki. Przy takich okazjach zawsze zastanawiam się nad tym, gdzie zaczyna się sztuka a gdzie mamy jeszcze do czynienia z jej brakiem. Bez wątpliwości potrzeba sporej otwartości próby zrozumienia co artysta miał na myśli, jednak taka ekwilibrystyka intelektualna jest bez wątpliwości potrzeba, szczególnie przybyszom znad Wisły.

 

OBYCZAJOWOŚĆ

To co zwróciło moją uwagę w kolejnym europejskim kraju, w którym obyczajowośc w Koloniiumysłami ludzi NIE rządzi kościół to spora swoboda obyczajowa. Obraz z nagimi kobietami to dzieło, które bez problemu zdobyło jeden z korytarzy w hotelu, w którym nocowałem. I dla nikogo nie był to problem, pod hotelem nie stały stare baby z różańcami a wewnątrz nie odbywały się egzorcyzmy. Czujecie ironię i różnicę? To dobrze

W Kolonii w niemal każdej toalecie znaleźć można dystrybutory z prezerwatywami. Albowiem właściciele tychże toalet zakładaja – poniekąd słusznie – w sposób oczywisty, że istnieją na świecie ludzie, którzy lubią uprawiać seks. Więc zamiast im to utrudniać, raczej ułatwiają. Proste.

Jako że Kolonie odwiedziliśmy w majowy weekend, mieliśmy okazje obserwować to, jak wygląda święto pierwszomajowe. W tym okresie Niemcy bawią się na festynach. Spotkaliśmy tam bardzo dużo ludzi w przeróżnych wieku. Także poza festynem zwraca uwagę szeroka obecność ludzi starszych w przestrzeni publicznej. W Katolandzie zwanym Polską, ludzie starsi siedzą w domach lub kościołach, w Kolonii uczestniczą w życiu codziennym, korzystają z uroków miasta i możliwości, jakie ono daje. Seniorów spotkać możemy bowiem wszędzie: w muzeach, na festynie, w restauracjach. Hasło festynu, na który się natknęliśmy brzmiał: „Godność człowieka jest nienaruszalna” a całość była okraszona piosenkami o wolności nawiązujące do uchodźców, II wojny światowej i sytuacji socjalnej pracowników pozwalają sądzić, że sam festyn jest w zasadzie także sygnałem do podjęcia ważnych tematów i zabrania głosu w publicznej dyskusji o współczesności i przeszłości.

 

NA BURSZTYNOWO

Być w Niemczech i nie spróbować piwa, byłoby co najmniej nietaktem. A do piwa oczywiście precle, których jest ogromny wybór, zarówno słodkich jak i wytrawnych. Piw oczywiście tez do wyboru jest sporo, przypuszczam, że każdemu będzie smakowało inne. Udało się nawet znaleźć knajpkę Fruh, która jest jednocześnie minibrowarem, produkującym własna markę złocistego trunku. Jako, że sam jestem zwolennikiem raczej kultury winnej, to doceniłem piwo, ale jego profesjonalną ocenę pozostawiam znawcom przedmiotu.

 

W rzeczy samej Kolonia to miejsce, które po prostu warto odwiedzić, chociażby po to, by znaleźć kilka punktów odniesienia, dzięki którym podczas podróży w inne miejsca Europy będziemy bogatsi o wiedzę wyniesioną z obserwacji architektury, smaków, kultury czy codzienności niemieckiej, a w tym przypadku Kolonijnej społeczności.

 

KATEGORIE: EuropaKoloniaMiastaNiemcyPaństwaPodróże